Dzieci uwielbiają telefony. Lubią udawać na swoich telefonach-zabawkach rozmowy dorosłych, a dziś oczywiście mają swoje zabawkowe smartfony. W latach sześćdziesiątych jednak, gdy Sandy miała pięć lat, posiadała jeszcze zabawkofon starego typu. Mógł to być jednak telefon zaiste bardzo nietypowy.
W tym czasie Sandy i jej rodzina mieszkali w pięknej miejscowości Barkshire Hills w stanie Massachussetts. Jej nadzwyczajne doświadczenie miało miejsce w Wigilię Bożego Narodzenia.
Sandy chciała zadzwonić do swojej babci, by opowiedzieć o nowej lalce Chatty Catty i innych prezentach, jakie dostała na Święta. Domowy telefon był jednak zawieszony wysoko na ścianie - dla niej zbyt wysoko, by sięgnąć do niego samodzielnie. Niestety, jej ojciec i brat wyszli aby odśnieżyć podwórko, a matka była pod prysznicem.
Nie mogła się doczekać. Myślała, że wybuchnie jeśli nie opowie babci o swoich nowych skarbach właśnie teraz. "Zaczęłam się coraz bardziej niecierpliwić", wspomina. "Postanowiłam, że spróbuje zadzwonić do babci przez zabawkowy telefon, jaki dostałam na Święta. W tamtym czasie, tam gdzie mieszkałam, nie było telefonów z tarczami - przy każdej rozmowie towarzyszył operator, i gdy podnosiłam słuchawkę mojego zabawkowego telefonu, wyraźnie usłyszałam operatora który mówił: Jaki numer?".
"Byłam zszokowana, ale podałam numer mojej babci, który zresztą pamiętam do dziś. Usłyszałam, że telefon zaczął dzwonić, i wkrótce moja babcia - ze swoim silnym włoskim akcentem - powiedziała halo".
"Natychmiast zaczęłam opowiadać jej wszystko o mojej lalce Chatty Catty, ona jednak chciała wiedzieć gdzie jest moja mama. Wyjaśniłam, że matka brała prysznic, a ojciec i brat byli na podwórku. Babcia wiedziała, że nie umiałam obsługiwać telefonu samodzielnie, i zapytała mnie jak udało mi się wspiąć i skorzystać z telefonu wiszącego na ścianie. Wyjaśniłam, że zadzwoniłam do niej z mojego telefonu-zabawki. Zaśmiała się serdecznie, po czym poprosiła bym przekazała mamie, że ma zadzwonić gdy wyjdzie spod prysznica".
"Gdy moja matka wyszła spod prysznica, próbowałam jej powiedzieć że naprawdę rozmawiałam z babcią przez mój zabawkowy telefon, i że chciała żeby mama zadzwoniła. Moja matka zaśmiała sie podobnie jak babcia, ponieważ jednak upierałam się żeby do niej zadzwoniła, w końcu to zrobiła. Gdy odkryła, że naprawdę rozmawiałam z moją babcią, wpadłam w niezłe tarapaty. Mama sądziła, że w jakiś sposób niebezpiecznie wspięłam się na ścianę, by skorzystać z telefonu. Ja upierałam się, że rozmawiałam z babcią przez telefon-zabawkę, i dostałam jeszcze większe lanie za kłamanie".
Resztę świątecznego poranka Sandy spędziła w swoim pokoju, fałszywie oskarżona o niebezpieczne wspinaczki i kłamstwo. "Byłam tym sfrustrowana", mówi, "nie pozostało mi jednak nic innego jak tylko uśmiechnąć się, wiedząc, że w jakiś sposób dodzwoniłam się w Święta do babci przez mój zabawkowy telefon. To musiała być magia".